 |
FORUM PRZENIESIONE! nowy adres: http://exlibris.ifastnet.com
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Seira
Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opole
|
Wysłany: Nie 3:38, 27 Sty 2008 Temat postu: A wspomnienia ukołyszą nas do snu...[M][RL/SB] |
|
|
Tekst pojedynkowy z forum Gospoda pod Złamanym Piórem
Hm...nie umiem okreslić, czy jest to dobry tekst, czy nie - jednak musiałam go "spłodzić" żeby coś się skończyło...Nie kryję, że mógł być lepszy, jednak chyba to mają do siebie teksty pojedynkowe, że zawsze mogłyby być lepsze Myślałam o tym, żeby napisać to na nowo, jednak stwierdziłam, że nie zrobie tego. Jednak, jeżeli tekst jest bardzo nie do przełknięcia, dajcie znać.
Dedykuję tego ficka mojej przeciwniczce, Seri. Ty wiesz za co. Dedykuję go również Syriuszowi, Frajerowi czy kim tam w końcu jesteś. A także NoName[Lady G.] która chyba betowała ten tekst Poza tym...szczególne podziękowania Gospodziankom. Za forum, w którym mogłam napisać ten oto pojedynek.
Tytuł: A wspomnienia ukołyszą nas do snu...
Długość: miniaturka
Kanoniczność: NIE
Parring: RL/SB
Rating: czy ja wiem...PG - 15
~~***~~
W tym świecie próbowałeś
Nie zostawić mnie samego
Nie ma innego wyjścia
Modlę się do Boga, abyś tu został
Wspomnienia przynoszą ulgę w cierpieniu
Teraz wiem, dlaczego...
Remus wiedział, że nadszedł najwyższy czas, aby ogarnąć wiele spraw w swoim życiu. Właśnie ukończył szkołę i zaczynał nowy etap – tylko od niego zależało, jak będzie wyglądał. Szedł szarą ulicą mugolskiej części Londynu, mijając bezbarwych ludzi, których oglądał pierwszy i ostatni raz w życiu. Zostawiał za sobą czarodziejski świat i zmierzał ku nieodkrytej przyszłości, bez wsparcia przyjaciół, i rodziny. Postanowił pójść tą drogą i nigdy z niej nie zawracać. Nie ma odwrotu. Bo wszystko przemija. Nic nie jest trwałe – wszystko to, co piękne, kiedyś odejdzie bezpowrotnie.
Grudzień w tym roku był wyjątkowo zimny i pochmurny. "Jak w moim sercu - pomyślał Remus. - Ostatnio rozrywało mnie w środku tyle emocji, a teraz ogarnęło mnie takie wielkie nic." Opatulił się szczelniej płaczem i szedł przed siebie w zamyśleniu. Spacer zawsze pomagał mu w analizowaniu spraw, które go zajmowały. To wszystko jest... dość trudne, lecz z drugiej strony cholernie jasne. Może Kartezjusz miał rację, mówiąc, że to, co prawdziwe, jest łatwe i proste w zrozumieniu. Porzucił swoje całe dotychczasowe życie i to nie dlatego, że musiał, ale tylko dlatego, że chciał. Chciał odciąć się od swojego poprzedniego, hulaszczego życia i jak na razie, doskonale mu się to udawało. Był teraz nowym człowiekiem – dalej był dość zamknięty w sobie, jednak nie żył tak, jakby świat zaraz miał się skończyć – teraz spędzał więcej czasu w domu, więcej czytał i powtarzał do egzaminów wstępnych.
Przez ostatni rok nieustannie udawał kogoś innego, i w końcu zgubił gdzieś po drodze samego siebie. Kiedy skończył z tym wszystkim, od razu było mu lepiej.
Przystanął, przyciskając rękę do czoła. "Cholera" - przeklął w myślach. – "Dlaczego okłamuję samego siebie? Wcale nie byłem zadowolony, kiedy to wszystko się skończyło, chociaż sam, z własnej nieprzymuszonej woli to zakończyłem. Zawsze udawałem – czy to silniejszego, czy spełnionego, czy nawet teraz – zadowolonego.
Wspomnienia minionych chwil atakowały go niespodziewanie, nawet wtedy, kiedy był zajęty czymś innym – wystarczył mały szczegół, żeby przypomnieć sobie wszystko. Pamięć o tym wszystkim sprawiała mu ból.
Z czasem zrozumiał, że zostało mu nic poza tymi wspomnieniami i nie powinien z nimi walczyć, tylko je pielęgnować. Nie może zapomnieć, chociaż tak było by prościej. Może kiedyś będzie potrafił myśleć o przeszłości bez bólu....
~~***~~
Wszystkie moje wspomnienia trzymają Cię blisko
Łudzę się, że tu jesteś
Twój cichy szept, ciche łzy....
Stał na brzegu rzeki, uśmiechając się szeroko.
- Nie wiedziałem, że tak dobrze znasz mugolskie okolice – zaśmiał się, obserwując, jak Syriusz wyciąga z koszyka parę butelek wina.
- Nie doceniasz mnie, mój drogi - Syriusz obdarzył go szerokim uśmiechem. - Mam w zanadrzu jeszcze parę takich niespodzianek, przekonasz się.
Remus jeszcze przez chwilę patrzył na wodę, po czym położył się na trawie, pociągając spory łyk ze swojej butelki.
Czuł się szczęśliwy, tak cholernie szczęśliwy. Zrobił coś wbrew regulaminowi szkolnemu, pije dobre wino, leży wśród traw, nad sobą ma czyste, bezchmurne niebo, a co najważniejsze – obok jest Syriusz. I nic więcej się nie liczyło.
Och, Syriusz. Gwiazda Gryffindoru. Cały dom był w nim wręcz zakochany – dowcipny, ale lekko uszczypliwy, zawsze potrafił znaleźć wyjście z sytuacji, a jeżeli mu na czymś zależało, walczył o to dopóki wystarczyło mu sił. Remus czasem miał wrażenie, że w pochmurne, szare dni, Syriusz dostarcza mu światła, którego nikt inny nie potrafiłby wywołać. Łapa wprost promieniował, kiedy miał wokół siebie ludzi, z którymi mógłby się dobrze bawić.
Od początku szóstego roku Syriusz poświęcał się zabawie. Liczyło się dla niego tylko picie i imprezy, i zapominał o tym, że musi się uczyć, żeby nie wyrzucono go z Hogwartu. To Remus przemówił mu do rozsądku, żeby wreszcie zrobił coś ze swoim życiem i wziął się w garść. Od tamtej pory spędzali ze sobą dużo czasu – Syriusz zaczął się uczyć, a Remus pić.
Przez ostatni rok bardzo się do siebie zbliżyli. Teraz byli na siódmym roku i za parę miesięcy ukończą szkołę, rozchodząc się w różne strony. Remus miał nadzieje, że ich przyjaźń nie skończy się wraz z otrzymaniem dyplomów. Ale w tej chwili nie myślał o tym, notorycznie wlewając w siebie duże ilości dobrego, czerwonego wina.
Leżeli na trawie przez parę godzin, pijąc i śmiejąc się. W pewnym momencie Syriusz (już mocno wstawiony) poderwał się jak oparzony. Remus ze zdziwieniem patrzył, jak wyciąga gitarę z pokrowca. Duże, męskie dłonie gładziły delikatnie drewno, od czasu do czasu szarpiąc za strunę. Palce poruszały się szybko, w tą i z powrotem....
Zaczynało robić mu się gorąco.
Zachwycony słuchał, jak Syriusz śpiewa słowa dobrze znanej mu piosenki. Wyglądał tak młodo i pociągająco. Przysunął się do niego bliżej, chłonąc każdy szczegół tego widoku, a Syriusz uśmiechnął się do niego w taki sposób, że Remus na chwilę zapomniał, jak się oddycha. Kiedy skończył śpiewać, siedzieli obok siebie w ciszy, ciesząc się ze swojej obecności.
Remus czuł, że gdyby ktoś teraz dał mu możliwość wycieczki na księżyc, kazałby mu spadać i utopić się w rzece, przy której brzegu leżeli.
„Hmmmm, ten alkohol bardzo źle na mnie działa” – rozmyślał, biorąc kolejny łyk, uprzednio stukając o butelkę Łapy.
- Jesteś moim najlepszym kumplem, wiesz? – Syriusz uśmiechnął się lekko, patrząc mu w oczy. W chwilach upojenia alkoholem zawsze brało go na zwierzenia.
Remus zasępił się. Poczuł, jak jego dobry humor ulatnia się momentalnie. Temat ich stosunkówi, a raczej "hierarchii" ich przyjaźni, był zawsze niebezpiecznym, drażliwym tematem.
- Nieprawda – prychnął. – Zawszę ktoś jest ważniejszy ode mnie. Jeżeli jesteśmy wszyscy razem, skupiasz całą uwagę na kimś innym, nie na mnie.
Syriusz wzruszył ramionami i zrobił minę, jakby nie wiedział, o co Remusowi tak naprawdę chodzi.
- Na przykład kto, hę?
Remus wziął głęboki oddech.
- Andy Cook. Mendy Jopkins. Alan Rickman*. Pensy McDower. Alanis...
- Dobra, dobra, skończ tę wyliczankę. Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi...
- A przede wszystkim James. – Remus zmarczył brwi i nie pozwolił się zbyć. - Przede wszystkim on.
Syriusz wpatrywał się w niego uważnie.
- Przestań zachowywać się jak idiota, Remus. Powiedz mi, z kim teraz piję. Powiedz, kto pomógł mi zaliczyć ostatni rok? No, kto?
Remus nic nie odpowiedział. Wiedział, że Syriusz zawsze myślał o przede wszystkim sobie. A jednak go kochał – pomimo, a może też za jego wady.
- Noo, teraz masz na mnie focha, co? – Syriusz szturchnął go w ramie. Mocno. – Obrażalski.
Remus dalej nie odpowiadał i udawał, że bardzo zaciekawiło go źdźbło trawy.
- Obrażalski. Obrażalski. Obrażal...
- Och, zamknij się – wykrzyknął Remus i idąc za ciosem, przyciągnął Syriusza za koszulę. Zapach jego ciała na sekundę sprawił, że zamarł, jednak po chwili się opanował. – Zachowujesz się jak idiota. Czy ty kiedykolwiek pomyślałeś o kimś innym, niż o sobie? Jesteś cholernie samolubny.
Syriusz zmarszczył brwi, wyraźnie rozzłoszczony.
- Co powiedziałeś?
- To, że jesteś samolubny. – Remus czuł, że traci kontrolę nad tym, co mówi i robi. Kręciło mu się w głowie, było mu też lekko niedobrze, a jednocześnie miał wrażenie, że może wszystko. I wykorzysta to.
Syriusz prychnął.
- Świetnie. A więc, jeżeli pozwolisz, wyręczę cię i zniknę, żebyś nie musiał przebywać w moim niemiłym towarzystwie. – Już wstawał, kiedy Remus pociągnął go za koszulę. Syriusz stracił równowagę i stukneli się czołami, jednak żaden z nich nie zwrócił na to uwagi. Zamarli, patrząc sobie w oczy. Oczy koloru nocnego nieba Syriusza prawie hipnotyzowały.
Ich usta były oddalone od siebie tylko o milimetry.
- Cholera – wydusił Remus i następnym, co zarejestrował, było to, że sięgnął do ust Łapy, które z zaskoczenia najpierw lekko się uchyliły, a potem pozwoliły mu wtargnąć do środka.
"Merlinie, to jest to" – pomyślał Remus, kiedy atakował wargi Syriusza, przygryzając je lekko i ssąc zapamiętale. Smakował jego wnętrze, a ich języki toczyły ze sobą zaciekłą walkę. Obaj jęknęli w tym samym momencie. Remus przerwał pocałunek i popchnął zamroczonego przyjaciela na ziemię, kładąc się na nim, i atakując wargami jego szyję. "Na pewno zostanie ślad" – pomyślał zadowolony.
Potem wszystko zlało się w jedność.
Rozerwał koszulę Syrusza i zachwycony podziwiał jego lekko opalony, umięśniony brzuch. Zaczął całować jego powierzchnię, schodząc coraz niżej, zatrzymując się na pępku, smakując jego słonawą strukturę.
"Zawsze chciałem to zrobić" – pomyślał, coraz bardziej podniecony.
To, co wydarzyło się dalej, pozostało mu się w pamięci jako jedna słonawa, pełna dźwięków rozkoszy plama.
~~***~~
Leżał na trawie, wpatrując się w gwiazdy. "One nic nie znaczą" – pomyślał. – "Moja Gwiazda spadła z nieba i leży tu, koło mnie".
Zaiste, Syriusz leżał na ziemi, milcząc. Żaden z nich się nie odezwał i nie skomentował tego, co się wydarzyło.
Remus wiedział, że pomimo tego, że coś między nimi się zaczęło, coś bezpowrotnie się skończy, jednak w jego ciele dalej szalał alkohol i był zaspokojony – fizycznie i psychicznie, więc na razie nie docierało to do niego.
Wstał, poprawił ubranie, zebrał swoje rzeczy. Czuł, że rano będzie miał przeogromnego kaca. Moralnego.
- Zobaczymy się w szkole – rzucił przez ramie, odchodząc. Odpowiedziała mu wymowna cisza.
~~***~~
Obiecywałam sobie
Że zejdę na ziemię
Mam nadzieję
Że to mi da dowód, że
Z Tobą wszystko w porządku
- Nic ci nie obiecywałem.
Remus patrzył w okno, starając się zignorować ból wypełniający jego klatkę piersiową. Nic? Takie proste, zwyczajne, nic – oto słowo klucz.
Co miał mu odpowiedzieć? Nie potrafił dojść do ładu ani ze swoimi myślami, ani z uczuciami. Co czuł w tym momencie? Ból, smutek a może radość, że w pewnym sensie odzyskał przyjaciela? Odzywali się do siebie, ale...
Miał mu powiedzieć, że tak, ma racje, nigdy nie dał mu wyraźnego znaku ani go nie zachęcał. Był naiwny, że zakochał się właśnie w Syriuszu.
- Wiem. – Patrzył na wirujące, opadające z drzew liście. – Wiesz, że to jest dla mnie trudne...
- Potrzebujesz czasu. – Syriusz patrzył na niego z sympatią w oczach, przekonany, że wie najlepiej, jak wyjść z tej całej kompromitującej sytuacji i wrócić do normalnego życia.
Czasu? Ile czasu potrzebował, żeby zapomnieć? Miesiąc? Rok? Całą wieczność?
Dotknął rękami palących policzków. Chciał mu powiedzieć, że to zaczęło się już dawno temu, że to nie żadna burza hormonów czy coś w tym stylu. Że z jego strony nie musi obawiać się żadnych pretensji ani wymagań. Nie będzie się narzucał, ale niech, do cholery, zrozumie, jakie to dla niego ważne!
Nie powiedział nic.
Wstali. Remus wiedział, że od tej pory wszystko powinno być między nimi dobrze - czyli tak, jak przed całym tym zdarzeniem. Jednakże.... Nie potrafił. Po prostu nie potrafił. Wiedział, że Syriusz ma racje – potrzebuje czasu. Jednak, nic już nie będzie takie samo jak przedtem.
~~***~~
Miesiąc później opuścił szkołę z ciężkim bagażem doświadczeń na plecach i z niejasną przyszłością przed sobą. Spotkał się z Panią Rutyną, która w zamian za monotonność i szarość jego egzystencji, dawała mu spokój, i ukojenie. Wynajął kawalerkę w uroczej, barwnej okolicy, jednak, nie potrafił cieszyć się z otaczającego go piękna. Powodem było to, że jego mieszkanie położone było niedaleko ich rzeki. Wystarczyło, że Remus spojrzał przez okno, a przed oczami pojawiały mu się obrazy. Z drugiej strony, cieszył się z tego, co przeżył, pomimo swojego bólu. Wiedział, że odcisnął się tak mocno na życiu Syriusza, że ten nie będzie potrafił już pozbyć się śladu ich relacji, jakkolwiek mocno Łapa by tego chciał.
Wiedział, że pokochał egoistę. Egoistę, który może za kilka lat zrozumie, kogo stracił. Teraz wyraźnie rozumiał, że z minionych lat zostały mu tylko wspomnienia. Po tym, co mu powiedział, coś w nim pękło i zmieniło się bezpowrotnie.
Słodkie, bolesne wspomnienia. Nigdy nie pozwoli sobie o nich zapomnieć. Tak, jak nigdy nie pozwoli, żeby Łapa ponownie go skrzywdził.
Niedawno odwiedził go Syriusz razem ze swoim nowym chłopakiem. Lucjusz i Remus od razu odnaleźli wspólny język (chociaż Remusowi wydawało się, że ten arystokrata niezwykle się puszy i jest jakiś dziwny, w każdym sensie tego słowa), więc pogrążyli się w rozmowie. Przecież nie mógł pokazać, że cierpi, wręcz przeciwnie – powinien udawać, że jest obojętny i że... przestał czuć. Syriusz patrzył na niego zamglonym, nieprzeniknionym wzrokiem, nie odzywając się przez całe spotkanie. Remus nie wiedział i nie chciał się dowiedzieć, co znaczyło to spojrzenie. Już nie.
Jednak do końca życia będzie wdzięczny Syriuszowi za danie mu tych kilku okruchów szczęścia... Za małą gwiazdkę z nieba, w postaci swojego idealnego ciała. Wspomnienia muszą wystarczyć mu na resztę życia.
Ci, których kochamy, na zawsze pozostają w naszym sercu, nawet, jeśli nasze drogi się rozejdą. Możemy cierpieć, nie zgadzać się z losem, ale jesteśmy tylko ludźmi. Na krótką chwilę otrzymujemy od losu dar, w postaci miłości, ale ten dar prędzej czy później zostanie nam brutalnie odebrany, pozostawiając po sobie ból i pustkę. Wtedy zostają wspomnienia, które przynoszą ulgę i stają się drogowskazem w dalszej drodze.
Wszedł do małej, ale przytulnej kawiarni, w której właśnie zaczynał w jakimś sensie nowe życie. Powitał go uśmiech różowowłosej dziewczyny, o oczach koloru nocnego nieba, roziskrzonych jak gwiazdy.
Wspomnienia sprawiają
Że to jest warte wszystkiego
I dlatego mogę odejść
Jesteśmy razem we wszystkich wspomnieniach
Widzę Twój uśmiech
Trzymam się tych dróg
Kochanie, ty wiesz, kochać Cię będę do samego końca...
Koniec.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seira dnia Sob 23:00, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Tristan
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 9:13, 28 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Jak już zapewne wiesz utwór mi się bardzo podobał. Jest taki nostalgiczny i taki remusowy.
Udało Ci się utrzymać jednakowy klimat przez cały utwór, co wcale nie jest łatwe.
Podobało mi się odniesienie do pogody, któreremus p równuje do swoich uczuć.
Podoba mi się:
"Moja Gwiazda spadła z nieba i leży tu, koło mnie"
Przepiękny fragment. Tak wiele mówiący ile dla niego znaczy Syriusz, a tak krótki!
Wspaniałe jest to że dałaś też opis odejścia wilkołaczka ze szkoły. Tak rzadko (o ile wogóle) jest coś takiego opisane. Uważam to za dziwne, szczególnie dla osób które lubią pisać tak uczuciowo. Przecież Remi przeszedł z jednego świata do drugiego. Hogvart był dla niego miejscem gdzie mógł się poczuć normalnie, gdzie byłby dom. To jest tak wiele mówiący moment. Moment który można na tak wiele sposobów przedstawić! Dziękuję że zdecydowałaś się to opisać.
Najpiękniejsze jednak jest to że mimo że kończy się nieszczęśliwie to ostatnie zdanie nie dołuje, lecz budzi nadzieję dla przyszłości bohatera.
Gratuliję i życzę weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
sandisa
Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 22:18, 02 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Gdy czytałam ten utwór jako tekst pojedynkowy na Gospodzie, już pierwsze wrażenie było… przygniatające. Wiadomo, jak niewiele jest czasu na pojedynek i jak szybko musi powstać tekst, na dodatek spełniający wyznaczone warunki. Tym większe brawa, bo Twój jest naprawdę dobry, nie widać śladów pośpiechu i braku koncepcji. Widać za to, ze Wen Ci sprzyjał.
Cały utwór to właściwie przemyślenia Remusa oraz retrospekcja jego przeżyć. Jest, w przeciwieństwie do Syriusza, zaskakujący i niekanoniczny, z tym zatraceniem się w atrakcjach życia, a potem w „ofensywnej” postawie wobec obiektu swoich uczuć. Ale też jest w nich stały i woli odsunąć się w cień, niż zmieniać wbrew sobie. Zbliżenie nad rzeką... zmysłowy akt desperacji, popełniony w zamroczeniu, które usuwa wszelkie obawy i pozostawia niejednoznaczne wspomnienia.
Podoba mi się zabieg opisu wydarzeń nie wprost, ale w kontekście ich znaczenia dla postaci. Nie ma zagadek – są za to motywy, jako drugie dno wydarzeń.
Remus, sięgnąwszy po swoja Gwiazdę, odkrywa gorycz porażki i skazuje się dobrowolnie na egzystencję w cieniu jedynych wspomnień. Ostatnie zdanie epilogu daje jednak nadzieję, że się w nich nie zatraci.
Smutny, bardzo prawdziwy i bardzo dobrze napisany tekst.
Życzę Ci, aby Wen jak najczęściej tak współpracował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
NoName
Administrator
Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: NoWhere
|
Wysłany: Nie 2:12, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Z przyczyn technicznych Forum EL zostaje przeniesione.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszystkie posty zostały już przeniesione, prosimy użytkowników o rejestrowanie się, aby można było przyporządkować posty do użytkownika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|